Witajcie Samodzielni Inwestorzy! W dzisiejszym wpisie wyjaśniam przyczyny powstawania manii spekulacyjnych, często odpowiedzialnych za niekontrolowane fazy boomu i krachu na giełdach. Dowiemy się, na czym polegała mania kolejowa w XIX-wiecznej Anglii i jaki w niej udział miała Królowa Wiktoria! Na koniec, poznamy cztery lekcje o bańkach spekulacyjnych, które każdy skuteczny inwestor musi zgłębić aby zrozumieć i wykorzystać ich mechanizmy – zapraszam do lektury!
Anatomia powstawania baniek spekulacyjnych
Co powoduje bańki spekulacyjne? Pewne wspólne cechy wydają się pojawiać w wielu cyklach boomu i krachu. Często obiektem spekulacji jest nowa technologia lub innowacja finansowa, które niosą ze sobą obietnicę rewolucyjnych zmian i ogromnych zysków. Takie historie działają na zbiorową ludzką wyobraźnię i odwołują się do pierwotnego uczucia chciwości. Zainteresowanie spekulacyjne podnosi ceny akcji, co tworzy pozytywną pętlę zwrotną; ludzie widzą wzrost cen i wnioskują, że są świadkami wyjątkowej okazji inwestycyjnej.
Rozwój wydarzeń ma zazwyczaj zbliżony charakter – niedoświadczeni inwestorzy zaczynają wchodzić na rynek, a wszyscy jego uczestnicy w zbiorowym trybie ignorują wszelkie dowody sugerujące, że ich narracja jest w jakikolwiek sposób wadliwa. W końcu euforia osłabia racjonalność inwestorów, a ich entuzjazm rozprzestrzenia się na inne spółki czy też aktywa. Ludzie widzą przed sobą dobrobyt i ekstrapolują go w nieskończoność, oczekując co raz to większych zysków. Podczas gdy technologia, gospodarki i społeczeństwa zmieniają się z biegiem czasu – ludzkie emocje i uprzedzenia pozostają stałe. Podobnie rzecz się ma cykli koniunkturalnych – za każdym razem, gdy ludzie wierzyli, że wkraczamy w nową erę kapitalizmu, w której nie istnieje kryzys i dobre czasy nigdy się nie kończą – byli w błędzie.
Mania kolejowa – akt pierwszy
Zgodnie z opisanymi regułami, początkiem słabo znanej współczesnym inwestorom „manii kolejowej” był przełom technologiczny – opracowanie w Anglii na początku XIX-go wieku pierwszej lokomotywy parowej. Za inauguracyjne wykorzystanie nowego środka transportu w komercyjnym charakterze odpowiada John Blenkinsop, miało to miejsce między rokiem 1812 a 1813 z wykorzystaniem lokomotywy „Salamanka”.
Krótko po tym wydarzeniu ówczesne gazety i inne publikacje anonsowały kolej jako rewolucyjny postęp niespotykany w historii świata, podkreślono jej powszechne korzyści ekonomiczne i rozwojowe.
W bardzo krótkim czasie kolej sprawiła, że podróż lądowa stała się tania, bezpieczna, szybka i stosunkowo wygodna. Co równie ważne, sam silnik parowy był niewątpliwie najbardziej przejmującym i poruszającym zbiorową wyobraźnię wynalazkiem początku wieku.
Sensacja wywołana podróżowaniem koleją jest niemożliwa do wyobrażenia dla współczesnego czytelnika – to było coś jak połączony efekt samolotu odrzutowego, komputera osobistego i elektrycznej hulajnogi. Pierwsza linia wykorzystująca lokomotywy parowe na szeroką skalę powstała między miastami Darlington i Stockton w 1825 roku. Sześć lat później, połączenie pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem (mowa oczywiście o miastach a nie klubach piłkarskich, te miały powstać dopiero za kilkadziesiąt lat) było motorem napędowym dla wzrostu cen spółek kolejowych. Euforia, która później nastąpiła spowodowała hossę na akcjach spółek kolejowych, która zakończyła się krachem w 1837 roku.
Historia (finansowa) lubi się powtarzać
Na dowód tego, że ludzie nie uczą się na własnych błędach, historia powtórzyła się w zaledwie parę lat później w postaci kolejnej manii, której skala była niezrównanie bardziej znaczna. Swoje źródło miała ona w pierwszej podróży kolejowej jaką Królowa Wiktoria odbyła w 1842 roku. Nie była to wyłącznie pierwsza podróż dla niej, przed nią żaden członek brytyjskiej monarchii nie porwał się na taki wyczyn!
Królowa tak skomentowała wycieczkę:
„Przyjechaliśmy tu wczoraj rano [Pałac Buckingham], podróżowałam koleją z Windsoru, w ciągu pół godziny, wolna od kurzu, tłumu i gorąca. Jestem tym bardzo oczarowana.”
Listy królowej Wiktorii: wybór z korespondencji Jej Królewskiej Mości
Jej przejażdżka spowodowała falę powszechnego entuzjazmu dla podróżowania koleją. Skala tego zjawiska jest trudna do odtworzenia i zrozumienia. Określenie „czas kolei” stało sie popularnym zwrotem językowym. Po raz pierwszy ludzie zaczął mówić o odległościach w kategoriach godzin i minut, zamiast dni i mil.
Jak ogromna może być bańka zanim pęknie?
Pod koniec 1844 r. trzy największe firmy kolejowe wypłacały już sowite dywidendy (stopa dywidendy ok. 10%). Początek 1845 roku to już plany rozpoczęcia 16 nowych linii i 50 nowo założonych firm chcących spróbować swoich sił w branży kolejowej. Dziesiątki czasopism i gazet poświęcono podróżowaniu pociągami, na ich łamach można było znaleźć wiele materiałów reklamowych zachęcających do zakupu akcji firm związanych z kolejnictwem. Plany zakładały czterokrotny rozrost długości trakcji – do poziomu prawie 13 tysięcy kilometrów! Dla porównania – obecnie w Polsce (której powierzchnia jest blisko 30% większa niż obszar Wielkiej Brytanii) mamy niespełna 20 tysięcy kilometrów czynnych tras kolejowych.
Późnym latem 1845 roku, przy wycenie istniejących spółek kolejowych zwyżkującej ponad 500%, co najmniej 450 nowych firmy zostaje zarejestrowanych. W szczytowej fazie bańki linie były planowane dosłownie z nikąd do nikąd, bez miast wzdłuż trasy przebiegu. Finalnie, jak to często z bańkami bywa, nagłe zaostrzenie polityki pieniężnej spowodowało jej pęknięcie. Bank Anglii podnosząc stopy procentowe sprawił, że kapitał nie był już tak tani jak kiedyś, a zyskujące na rentowności obligacje stały się ponownie bardziej atrakcyjne dla inwestorów. Indeks giełdowy spółek kolejowych osiągnął szczyt i zaczął gwałtownie spadać z powodu połączenia wyższych stóp procentowych i rosnącej świadomości inwestorów, że wiele firm nie było tak rentownych, jak się wydawało. W połowie października 1845 roku było już po wszystkim. Donosząc o niechlubnym fiasko „Times of London” wprowadziło słowo „bańka” do leksykonów finansowych, głosząc w jedynym z tytułów:
“Potężna bańka bogactwa jest rozwiewana na naszych oczach.”
Times of London, 1845 rok
Gwałtowny krach spowodowany tymi wydarzeniami przeszedł kaskadowo w kolejnych latach przez brytyjski świat finansowy, prawie pogrążając Bank Anglii. W dobie najcięższego kryzysu tylko złoto pozostało bezpieczną przystanią dla inwestorów.
Wnioski płynące z analizy tej i innych baniek spekulacyjnych
Po pierwsze, mam nadzieję, że historia manii kolejowej była dla Ciebie interesująca. Jeśli tak – daj znać w komentarzu, miło mi też będzie wiedzieć o jakim temacie chciałbyś poczytać w kolejnym wpisie!
Świadomość mechanizmów powstawania i przebiegu manii spekulacyjnych powinna być częścią wiedzy każdego samodzielnego inwestora. Uczy nas to skutecznie, jak prawie żaden inny temat, o psychologii zbiorowości – czasem nawet całych narodów. Co równie ważne, te i inne przykłady rozdmuchanych i pękających baniek demonstrują, że na tym świecie naprawdę nie ma nic nowego – historia, również ta finansowa, lubi się powtarzać. Słowami francuskiego krytyka i publicysty, Alphonse Karr:
Im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same.
Jean-Baptiste Alphonse Karr
Po drugie, warto zaobserwować, że rynki mają tendencję do okazjonalnych okresów irracjonalnej ekscytacji przeplatanych etapami przygniatającej depresji. W czasach sprzyjającej koniunktury należy pamiętać, że fortuny (zwłaszcza te, którym obca jest dywersyfikacja) mogą obrócić się w niwecz w mgnieniu oka. Co równie ważne, w czasach pesymizmu rynkowego powinniśmy mieć zrozumienie, że stan rzeczy prawie zawsze się odwraca.
Po trzecie, głupotą jest wierzyć, że okresy boomu i krachu to pieśń przeszłości. Rynek jest w stanie wyeliminować swojej skrajne
zachowania w równym stopniu jak Polacy są w stanie świętować urodziny bez odśpiewania „Sto lat!” – to prawie jak druga natura. Wielu badaczy i ekonomistów uważa, że wszystkie aktywności finansowe są
behawioralne. Inwestorzy pozostaną w niewoli emocji i głęboko zakorzenionych przyzwyczajeń. Większość czytelników nie powinna mieć trudności z identyfikacją irracjonalnego zachowania rynku w oparciu o własne doświadczenie – czy to mowa o przesadnym entuzjazmie, czy też pesymizmie. Kto wie, być może na niektórych rynkach/sektorach bańki spekulacyjne rosną właśnie na naszych oczach?
I na koniec, najbardziej intratna lekcja dla samodzielnego inwestora, jakiej możemy się nauczyć z historii hossy i krachu:
W czasach wielkiego optymizmu perspektywy przyszłych zysków są najniższe, kiedy jednak wszystko dookoła wygląda ponuro, przyszłość niesie ze sobą pierwszorzędne rezultaty.
Ryzyko i zysk to dwie strony tej samej monety i są one ze sobą nierozerwalnie połączone.
Cieszę się, że dotarłeś do końca wpisu i mam nadzieję, że nauczyłeś się z niego czegoś pożytecznego! Udostępnij go na swoim Facebooku lub Twitterze, jeśli uważasz że więcej osób powinno się dowiedzieć o historii manii kolejowej i szerokich mechanizmach baniek spekulacyjnych. Zapraszam Cię również do polubienia i śledzenie strony Samodzielny Inwestor na Facebooku gdzie jako pierwszy dowiesz się o nowych wpisach oraz do dołączenia do nowo powstałej grupy Samodzielnych Inwestorów – możesz tam wymieniać uwagi i zadawać pytania związane z inwestowaniem pasywnym i długoterminowym z wykorzystaniem funduszy indeksowych i ETF.